BMW E24 635CSI Highline.
86,000km udokumentowanego przebiegu.
Auto jest w trakcie transportu z Japonii do Polski
Dostępne w drugiej połowie września.
BMW w pięknym stanie wizualnym jak i bardzo dobrym technicznym.
Bez rdzy, bez przeszłości wypadkowej czy jakiś dziwnych tuningów.
Auto w wersji Highline.
Auto z dwu-strefową klimatyzacją (przód i tył).
Po więcej informacji zapraszamy do kontaktu telefonicznego.
Poniżej rozkodowany numer nadwozia:
Model description: | 635 CSI |
Market: | Europa |
Type: | 5389 |
E-Code: | E24 |
Chassis: | Coupé |
Steering: | links |
Doors: | 2 |
Engine: | M30 – 3,50l (0kW) |
Drive: | Heckantrieb |
Transmission: | automatisch |
Body Color: | Atlantisblau (207) |
Upholstery: | (0221) |
Production date: | 23.02.1988 |
Code | Sonderausstattung | Optional Equipment |
---|---|---|
BMW LM Rad Kreuzspeiche 2teilig | BMW LA wheel, cross spoke, 2-section | |
Schiebehebedach elektrisch | Lift-up-and-slide-back sunroof, electric | |
Sitzverstellung vorne elektrisch | Electr. front seat adjustment | |
Sportsitz | Sports seat | |
Fond-Klimatisierung | Air conditioning, rear | |
M Sportlenkrad Leder | M sports steering wheel leather |
Dla niewtajemniczonych, choć takich w Polsce zdaje się być niewielu!
Germanfest jest to zlot organizowany przez forum fanów marki BMW- Syndykat.
Osoby, które są na forum, odświeżą sobie tym tekstem nieco pamięć, a Ci którzy Syndykat znają tylko z nazwy, będą mogli poznać klimat Germanfestu od podszewki 😉
Na początku kilka szczegółów.
Jak już wspomniałem, fest organizowany jest co roku w Chotowej i trwa trzy dni.
Dla wytrwałych może trwać nieco dłużej.
Jedni biorą wolne w pracy już w czwartek, inni muszę wziąć wolne w poniedziałek.
Jeśli masz swojego Germana, wysyłasz zgłoszenie a Kujon arcybiskup Syndykatu, wyraża swoją aprobatę (lub nie), wpisuje na listę, Ty płacisz wpisowe i GOTOWE!
Możesz przyjeżdżać!!!
Jest również druga opcja, wiesz, że weekend będzie mocno zakrapiany, wtedy ogarniasz kierowcę, bierzesz aparat fotograficzny, alko a jedyne co załatwiasz z wyprzedzeniem to nocleg.
No i dla osób, które chcą tylko popatrzeć, ewentualnie strzelić słit focie na ista, jest opcja wpłacenia wejścióweczki.
Wtedy możesz delektować się spacerami między najlepszymi autami z forum BMW-Syndykat, za drobną opłatą.
Czy warto? Jasne, że TAK!
Niezależnie, czy wybierasz pierwszą, drugą, trzecią czy jeszcze inną opcję.
Warto! Zobaczyć auta, poznać ludzi, samemu ocenić jak to jest na tym zlocie.
No dobra, decyzja podjęta!
Jedziesz i co dalej?
Już sam przyjazd do hotelu jest swojego rodzaju pielgrzymką, zwłaszcza dla osób z dalekich rejonów.
Najlepiej ustalić ze znajomymi z okolicy, gdzie i o której wyjazd.
Niestety w takim przypadku trzeba liczyć się z tym, że policja czujniej przygląda się kierowcom.
Czasami (zawsze) ktoś wpadnie na pomysł zdjęcia tablic, wtedy posterunkowy jeszcze bardziej ma ochotę zatrzymać auto.
Do tego każdy o innej porze potrzebuje zatankować/ zjeść/ rozprostować nogi/ czy skorzystać z krzaków.
Podróż się dłuuuuży ale jest fajna -a chyba o to w tym chodzi, żeby było fajnie (nikt nigdzie się przecież nie śpieszy).
Po dotarciu na miejsce otrzymujesz pakiet startowy, kilka gadżetów od sponsorów – koszulka, smycz, naklejki, bimberek itp.
Jak wygląda pierwszy dzień?!
Połowę czasu spędza się w aucie, próbując dotrzeć na miejsce (tak jak wcześniej wspomniałem), zaś późne piątkowe popołudnie i wieczór zarezerwowany jest dla znajomych z całej Polski i z zagranicy oraz wspólną biesiadę.
Nie ważne z jakiego kraju pochodzisz, nie ważne jaki m autem przyjechałeś, nawet mało istotny jest fakt, czy jesteś tu z rodziną, znajomymi, z psem, czy sam.
Masz poczucie, że oni Ciebie rozumieją albo zaraz zrozumieją 🙂
Wiedzą, o co chodzi z tym całym dopieszczaniem samochodów, w jaki sposób popularne zainteresowanie autami, przeradza się w oryginalne hobby a może i fanatyzm?
Piątek na Germanfeście to dzień, kiedy motoryzacja jest głównym tematem.
Każdy chce się pochwalić progresem, nowym autem, kolejnym pomysłem.
Niby monotematycznie, jednak tam to standard.
Nikomu to nie przeszkadza, bo na kolejne tematy są kolejne dwa dni, które opiszę wkrótce.
Zamęczycie się czytając to w jednym poście – a poza tym musimy mieć o czym pisać 😉
Ten wpis to cisza przed burzą 😉
Skoro tutaj jesteś to znaczy, że pierwszy artykuł masz już za sobą. A może jeszcze nie?
Jeśli nie przeczytałeś pierwszej części mojej relacji z portu, to zapraszam do nadrobienia lektury.
Może jednak jesteś z konkurencji i chcesz podpatrzeć co ciekawego pisze BRP?
Co znów wymyślili? Gdzie byli lub co kupili?
Nie ważne, czy jesteś z branży, czy też nie. Strona BRP jest dla każdego.
Znajdziesz tu nie tylko auta na sprzedaż ale również ciekawe historie z naszego życia.
A teraz przejdźmy do rzeczy, bo przecież to Was interesuje najbardziej 😉
Nie jest to żaden podstęp!
Po prostu Bremerhaven po raz drugi!
Tymi samymi oczyma i dalej z tym samym dziecięcym zachwytem!
Jak już wiecie rybami tutaj nie śmierdzi bo ryby tutaj nie ujrzysz!
Za to ja czułem się jak ryba w wodzie 🙂
Tym razem zdecydowaliśmy się wyjechać o innej godzinie. Ja i moi bracia (Jarek i Misiek) wyruszyliśmy w ciągu dnia.
W nocy nie da się obserwować innych aut na trasie i podróż jest bardziej monotonna.
Jak widać na załączonym obrazku, po drodze widzieliśmy ciekawe pojazdy wiezione na lawetach do szczęśliwych nowych nabywców, którzy jak my nie mogą doczekać się zakupionych przez siebie perełek 🙂
Ach zaraz, zapomniałem dodać po co pojechaliśmy. Dwa Mercedesy R129 SL500, jeden w pakiecie stylistycznym BRABUS a drugi AMG.
Brzmi ciekawie, prawda?!
Choć poprzednio nie sprzyjała nam pogoda, to samo załatwienie formalności odbioru aut, przebiegło płynnie i bez większych problemów.
Niestety tym razem było inaczej. Jak to mówią – coś za coś. Chcesz mieć ładne auta, to się męcz człowieku.
Ach no i towarzyszył nam deszcz, standardowo 🙂
Auta były rozstawione na dwóch placach (myśleliśmy, że nie jest to możliwe, by było ich więcej – a jednak motoryzacyjne niebo jest dużo większe!)
Pierwsze auto odebraliśmy bardzo szybko – praktycznie na nas czekało, jednak oczekiwanie na drugie dłużyło się w nieskończoność.
W między czasie, doszliśmy do wniosku, że port powinien być wyposażony w jakiegoś burgera na kółkach, bo kolejne zjadane przez nas croissanty, przestały smakować.
Cały czas przejeżdżały obok nas różne duże pakunki, jak ten przedstawiony poniżej. Mamo/Aga/inny wspaniałomyślny darczyńco, poproszę taki prezent pod choinkę 🙂
Zaciekawienie portem, jak zwykle wygrało ze zdrowym rozsądkiem, więc stwierdziliśmy, że trzeba się znowu przejść… dla zdrowotności oczywiście, to nic że leje na maksa 🙂
Pierwsze auto a nam wpada do głowy kolejny pomysł, może BRP Army?! Klimatyczny wóz, klimatyczne barwy, w sumie idealny na te czasy.
Nieco dalej, skromnie wyglądająca biżuteria Mercedesa.
Kolejny Mercedes i kolejna biżuteria. Jest w czym wybierać, bo auta ustawione są na pociągu?!
W dodatku bardzo długim, nie sposób go objąć na zdjęciu, w dodatku na placu jest specjalne torowisko – szał!!!
Swoją drogą, ciekawe czy zorientowaliby się, że brakuje jednego?
Znając życie i niemiecką dokładność – pewnie tak, NIESTETY 🙂
Pewnie kilka osób już widziało ten filmik, dla przypomnienia załączamy link. Więcej filmów możecie znaleźć na naszym kanale YouTube.
Niebawem będzie ich więcej. Dawkujemy przyjemności, żeby nie było za dużego szoku 🙂
Słowo pisane pobudza wyobraźnię a zdjęcia ją uzupełniają. Dodatkowo mamy film, który przedstawia portową rzeczywistość.
Chyba nie jeden fan BMW chciałby żyć w takiej krainie.
Zdążyliśmy strzelić fotki, nagrać filmiki, powzdychać, pomarzyć i w końcu przyszedł czas na nas! W końcu!
Udaliśmy się na miejsce odbioru drugiego auta, zaraz za żółtą strzałą pracowników portu.
Po dotarciu na miejsce kolejny raz wytrzeszczyliśmy oczy (co zresztą jest normą w tym miejscu).
Wiedzieliśmy, że Brabus, jest niski bo trzeba było go wysyłać na specjalnej palecie przystosowanej do wysyłki luksusowych aut typu – Porsche, Ferrari.
No ale….
Okazał się bardzo, bardzo, bardzo niski…
Ekipa przygotowująca transport z Japonii do Niemiec, nie mogła wjechać po najazdach na paletę (tak, tą specjalną paletę, do niskich aut).
Jedynym skutecznym sposobem okazało się zdjęcie zderzaka.
Aj ten Germanstyle – nawet Japończykom da się we znaki 🙂
Niestety nie było czasu na dokładniejsze fotki, gdyż deszcz był bezlitosny dla sprzętu i dla nas.
Załadowaliśmy auta w pośpiechu i byliśmy gotowi już do odjazdu.
Jednak to nie takie proste wyjechać z tego miejsca. I nie chodzi mi o logistykę – jak zwykle, coś musiało zająć naszą uwagę!
Tym czymś był proces “parkowania” statku towarowego w porcie.
Ogromy kolos ciągnięty był przez małego siłacza, któremu całkiem nieźle szło. Mały ale wariat 🙂
Statek był na tyle duży, że ciężko było go całego objąć wzrokiem z naszej perspektywy.
Każdy z nas chciał jeszcze pooglądać auta, sprawdzić co kryje nowa dostawa.
Niestety czasu nie oszukasz, to była najwyższa pora, żeby zabrać się do domu.
Tym bardziej, że po kilku godzinach chodzenia w deszczu, nie mieliśmy na sobie suchej nitki.
Po przejechaniu 300 metrów w kierunku bramy wyjazdowej, musieliśmy zrobić jeszcze jedną krótką przerwę na sesję zdjęciową.
Już nie będę nic komentował, po prostu oglądajcie 🙂
No i w drogę do domu!
Stay Tune!
Mario